- Lori Loughlin i jej mąż, Mossimo Giannulli, należą do 50 osób, które zostały oskarżone o oszustwo związane z przyjęciem na studia.
- 54-letnia aktorka usunęła Instagram po tym, jak wiadomość się zepsuła.
Lori Loughlin usunęła swój Instagram w związku z doniesieniami, które rzekomo oszukiwała, aby doprowadzić jej dzieci do przyjęcia na University of Southern California.
Gwiazda Fuller House, która wcześniej miała 1, 9 miliona obserwujących i prawie 1500 postów na platformie mediów społecznościowych, pozbyła się swojego konta zaledwie kilka godzin po pojawieniu się wiadomości. Jej imię pojawia się teraz z naklejką „Nie znaleziono użytkownika” i zastrzeżeniem „Brak wpisów”.

Jej 20-letnia córka Isabella (która przechodzi przez Bellę) również wprowadziła zmiany w swoim Instagramie. Ustawiła swoje konto na prywatne po skandalu, który twierdzi, że Lori i jej mąż, projektant Mossimo Giannulli, są oskarżeni o spisek w celu popełnienia oszustwa pocztowego i uczciwych usług. Najmłodsza córka tej pary, 19-letnia Olivia, nadal zachowuje swoją publiczność na Instagramie. W skardze nie wymieniono ani Bella, ani Olivia.
Według placówek takich jak The Hollywood Reporter i NBC, Lori i Mossimo zgodzili się podobno „zapłacić łapówki w wysokości 500 000 dolarów, aby zwiększyć szanse ich córek na wejście do USC”. Ich córki były rzekomo „wyznaczone na rekrutów do zespołu załogi kolegium - mimo że nie uczestniczyły w załodze - gwarantując im w ten sposób przyjęcie na studia, zgodnie z dokumentami”.
Lori ze swoimi córkami, Isabellą i Olivią, w 2017 roku.
Wkrótce po tym, jak informacje zaczęły krążyć, sekcja komentarzy Lori została zalana odpowiedziami, które krytykowały aktorkę jako „pretensjonalną” i „uprawnioną”. Inni skoczyli do jej obrony. „Modlitwa za ciebie i twoją rodzinę” - powiedziała jedna osoba. „Bycie rodzicem na tym świecie jest trudne”.
Według The Hollywood Reporter, wydaje się, że w tej chwili żaden ze studentów ani uniwersytetów zaangażowanych w skandal nie jest obciążany.
„Okaże się, czy obciążymy dowolnych studentów” - powiedział Andrew Lelling z biura prokuratora w Bostonie. „Szkoły nie są uważane za współspiskowców”.