Każdy uwielbia historię przebudowy, ale najlepsze transformacje to te, które mają znaczący przekaz.
Po utracie męża, Paula, na raka płuc, Lucy Kalanithi, lat 37, obawiała się powrotu do domu, w którym mieszka z córką Cady. „Chcę wybuchnąć płaczem, kiedy myślę o powrocie do pustego domu” - powiedziała swojej siostrze Joannie Goddard, która podzieliła się historią Lucy na swoim blogu „Puchar Jo. „Wciąż czuła się jak w domu, który dzieliła z Paulem, ale chciała, żeby poczuła się jak własny dom, gdzie mogłaby zacząć od nowa z córką” - pisze Joanna.
Na szczęście Joanna dokładnie wiedziała, co robić, aby rozweselić siostrę - zadzwoń do przyjaciółki, projektantki wnętrz Jenny Komenda z Juniper Studio, weź kilka litrów farby i zabierz się do pracy w ciemnym i samotnym mieszkaniu siostry.
Pod kierunkiem Jenny salon, jadalnia, przedpokój i sypialnia zostały całkowicie zmienione w ciągu zaledwie tygodnia. Niesamowite jest to, co można zrobić z ładną farbą, przeróbką mebli i świeżymi kawałkami!
Oto salon Lucy przedtem:
A tu salon Lucy po:
Ponieważ w pokoju nie ma bezpośredniego światła słonecznego, Jenny postanowiła rozjaśnić przestrzeń białą farbą. Wybrała także skórzaną kanapę, ponieważ dobrze trzyma się dzieci i zwierząt.
Oto sypialnia Lucy przedtem:
A oto sypialnia Lucy po:
W sypialni Jenny poszła z miękkim różem, aby dodać ciepła do pokoju, a zasłony stworzyły miękkie i przytulne wrażenie.
„To był najbardziej emocjonujący tydzień dla nas wszystkich”, powiedziała Jenny Joannie. „To było niesamowite, ciężkie, wspaniałe i trudne - o mój Boże, na wiele sposobów było ciężko. Ale byliśmy podekscytowani tym, jak to się stało. To był jeden z najbardziej satysfakcjonujących momentów, jakie kiedykolwiek miałem”.
A dla Lucy była wyraźnie podekscytowana. „Jestem podekscytowana, że mogę wrócić do domu, jestem podekscytowana, że ludzie się skończyli, nie mam ochoty wydostać się tak, jak wcześniej” - powiedziała do siostry. „Tyle miłości i troski weszło w to. Życzliwość obcych jest w moim domu”.
Możesz zobaczyć pełną makeover i wiele więcej zdjęć na blogu Joanny, A Cup of Jo.