W pierwszym wydaniu magazynu The Pioneer Woman Magazine Ree Drummond opowiada historię o tym, jak spotkała się z mężem Laddem.
Zapomnij o tym, powiedziałem sobie, leżąc rozciągnięty na łóżku, w którym dorastałem. W moim rodzinnym mieście w Oklahomie, na narzuconym przez siebie pit stopie, pogrążyłem się w papierowym bagnie przewodników, szkiców mojego CV, ofert mieszkań w Chicago i katalogu J.Crew, z którego właśnie zamówiłem wełniany płaszcz za 495 dolarów oliwa, nie czekolada, bo jestem rudowłosy, a ponieważ zimy w Chicago są odrobinę bardziej nieprzyjemne niż Los Angeles, które opuściłem tydzień wcześniej. Byłem w tym przez cały tydzień - szukając, edytując, robiąc zakupy - i byłem gładko zużyty. Potrzebowałem przerwy.

Zszedłem do J-Baru, lokalnego nurkowania, gdzie moi przyjaciele spotykali się na drinka z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Błagałem wcześniej, ale teraz szklanka chardonnay wydawała się nie tylko atrakcyjna, ale i niezbędna. Obowiązkowy. Umyłem twarz, wrzuciłem trochę czarnego tuszu do rzęs, puściłem włosy ze zmęczonego kucyka, wytarłem trochę karmelu i wydmuchałem drzwi. Piętnaście minut później byłem w towarzystwie moich starych przyjaciół i chardonnay, czując zadowolenie z bycia z ludźmi, którzy znali cię na zawsze.
Zobacz ten post na InstagramieTypowy!
Post udostępniony przez Ree Drummonda - Pioneer Woman (@thepioneerwoman) 17 maja 2017 o 18:06 PDT
Wtedy zobaczyłem go - kowboja - w pokoju. Był wysoki, silny i tajemniczy, popijając piwo w butelkach, w dżinsach i kowbojskich butach. I jego włosy. Włosy ogiera były bardzo krótkie i srebrzysto-szare - o wiele za szare jak na jego młodą twarz, ale tylko na tyle szare, by wysłać mnie przez dach z różnymi fantazjami Cary'ego Granta na północy na północny zachód. Łaskawy, był wizją, tą postacią z Marlboro Man-esque po drugiej stronie pokoju. Po kilku minutach patrzenia głęboko wciągnąłem powietrze i wstałem. Musiałem zobaczyć jego ręce.
Wędrowałem do części baru, gdzie stał. Nie chcąc wydawać się oczywistym, złapałem cztery wiśnie z tacy na przyprawy, gdy dostrzegłem jego dłonie. Były duże i silne. Bingo.
W ciągu kilku minut rozmawialiśmy.
Był ranczerem bydła czwartej generacji, którego majątek był oddalony o ponad godzinę drogi. Ale nic o tym nie wiedziałam, gdy stałam przed nim, starając się jak najlepiej nie patrzeć zbyt uważnie w jego lodowato-niebieskie oczy lub, co gorsza, ślinić się nad nim. Zanim się zorientowałem, minęły dwie godziny. Rozmawialiśmy w nocy. Moi przyjaciele zachichotali, gdzie ich zostawiłem, nieświadomi faktu, że ich rudowłosa amiga została właśnie uderzona piorunem.
Wtedy ten tajemniczy kowboj ogłosił nagle, że musi odejść. Iść? Myślałem. Iść gdzie? Nie ma miejsca na ziemi, ale ten bar … Ale był dla niego: on i jego brat mieli plany ugotowania świątecznych indyków dla niektórych ludzi w jego małym miasteczku. Mmmm. On też jest miły, pomyślałem. - Cześć - powiedział z łagodnym uśmiechem. I wyszedł z baru. Nie znałem nawet jego imienia. Modliłem się, żeby to nie był Billy Bob.
Zobacz ten post na InstagramieBrand spankin „NOWY odcinek Pioneer Woman zaczyna się w Food Network za chwilę! Chodzi o ranching i gotowanie: Ladd, Bryce i Cowboy Josh karmią i doktorze cielęta, gotuję dang przepyszny lunch, a BY GOLLY to tylko wieloryb dobrej zabawy. (Ten kowboj rzucił trochę chatu rolniczego.) Do zobaczenia dziś rano o 10 ET / 9CT! ❤️
Post udostępniony przez Ree Drummond - Pioneer Woman (@thepioneerwoman) 22 kwietnia 2017 o 6:42 am PDT
Byłem pewien, że zadzwoni następnego ranka. Była to stosunkowo mała społeczność; mógłby mnie znaleźć, gdyby chciał. Ale on tego nie zrobił. Nie nazwał tego dnia, tygodnia ani miesiąca. Przez cały ten czas pozwalałem sobie na zapamiętanie jego oczu, jego bicepsów, jego cichego zachowania. Rozczarowanie obmyłoby mnie. To nie miało znaczenia, powiedziałbym sobie. Udałem się do Chicago i nowego życia. Nie miałem żadnego interesu, by przywiązywać się do kogokolwiek tutaj, nie mówiąc już o kowboju noszącym wrangler z solnymi i pieprzowymi włosami.
Życie w domu z rodzicami sprawiło, że tęskniłem za życiem w mieście i zacząłem poważnie myśleć o Chicago. Opierając się na moim krótkim czasie w domu, wiedziałem, że środowisko miejskie jest tam, gdzie należałem. Tęskniłem za wygodami, kawiarniami, barem na wynos i małymi salonami paznokci, gdzie panie chętnie by mnie roiły i pocierały mi ramiona w pięciominutowych odstępach, aż zabrakło mi pieniędzy. Tęskniłem za anonimowością życia w mieście - zdolnością ucieczki na rynek bez wpadnięcia na mojego nauczyciela trzeciego stopnia. Brakowało mi życia nocnego, kultury, zakupów. Brakowało mi restauracji - tajskiej, włoskiej, indyjskiej. Musiałem dostać się na bal i przenieść do Chicago. W miesiącach, które nastąpiły po spotkaniu kowboja, który zamienił moją duszę w papkę, kontynuowałem przygotowania do przeprowadzki. Podczas gdy od czasu do czasu nawiedzała mnie chropowata postać Marlboro Man, którą spotkałem w J-Bar, nadal mówiłem sobie, że to dobra rzecz, której nigdy nie zadzwonił. Nie potrzebowałem niczego wykolejającego moje postanowienie powrotu do cywilizacji. Wróć tam, gdzie żyją normalni ludzie.
Postanowiłem trzymać się blisko domu przez ślub mojego najstarszego brata Douga na wiosnę i wyjechać do Chicago kilka tygodni później. W każdym razie zawsze chciałem, żeby mój czas w domu był pit stopem; za długo Chicago będzie moim nowym domem. W weekend ślubu trafiłbym do towarzystwa Walrusa, najlepszego przyjaciela Douga z Connecticut. Był tak słodki, jak tylko mógł, a my byliśmy jak groszek i marchewka, siedzieliśmy razem na próbnej kolacji i żartowaliśmy sobie na przyjęciu. Tej nocy siedzieliśmy późno, rozmawiając i popijając piwo i nie robiąc niczego, czego byśmy żałowali. Podczas ceremonii mrugnął do mnie, a ja się uśmiechnąłem. Mors był idealną randką, całując mnie na dobranoc po przyjęciu i mówiąc: „Do zobaczenia na następnym ślubie”. Kiedy więc wszystkie uroczystości się skończyły, a mój telefon zadzwonił późnym popołudniem, byłem pewien, że to Walrus dzwoniący z lotniska.
"Cześć?" Odebrałem telefon.
„Cześć, Ree?” Silny męski głos na drugim końcu powiedział.
„Hej, Walrusie!” Wrzasnąłem. Nastąpiła długa cisza.
"Mors?" Powtórzyłem.
Głęboki głos zaczął się od nowa. „Może mnie nie pamiętasz - spotkaliśmy się w J-barze w zeszłym roku?”
To był człowiek z Marlboro.
Minęły prawie cztery miesiące, odkąd zamknęliśmy spojrzenia na ten bar, cztery miesiące, odkąd jego oczy i włosy sprawiły, że moje kolana zwróciły się na rozgotowany makaron. Minęły cztery miesiące, odkąd nie zadzwonił do mnie następnego dnia, tygodnia, miesiąca. Oczywiście ruszyłem dalej, ale chropowaty wizerunek Marlboro Man pozostawił niezatarty ślad na mojej psychice.
Ale dopiero zacząłem planować w Chicago, zanim go poznałem, a teraz byłem prawie gotowy.
- Och, cześć - powiedziałem nonszalancko. Wkrótce wyjeżdżałem. Nie potrzebowałem tego faceta.
"Jak się miewasz?" on kontynuował. Yikes. Ten głos. Była żwirowa, głęboka, szeptana i rozmarzona jednocześnie. Do tej chwili nie wiedziałem, że już w moim kościach zamieszkała na stałe. Mój szpik wspomniał ten głos.
Zobacz ten post na InstagramieZnak w The Merc. I oni są. ❤️❤️❤️ @pwmercantile
Post udostępniony przez Ree Drummonda - Pioneer Woman (@thepioneerwoman) w dniu 7 listopada 2016 r. O 9:06 am PST
„Dobrze” - odpowiedziałem, skupiając się na tym, że wyglądam na swobodnego. „Właśnie przygotowuję się do przeprowadzki do Chicago”.
„Och…” przerwał. „Cóż… czy chciałbyś wyjść na obiad w tym tygodniu?”
„Um, jasne, ” powiedziałam, nie widząc sensu wychodzenia z domu, ale także nie mogąc odrzucić randki z pierwszym i jedynym kowbojem, do którego mnie pociągało. „Jestem w tym tygodniu całkiem wolny, więc…”
„Jak jutro wieczorem?” włączył się. - Odbiorę cię o siódmej.
Nie wiedział o tym, ale ten moment pojedynczego przejęcia, jego natychmiastowa przemiana z nieśmiałego, cichego kowboja w tę pewną siebie, dowodzącą obecność wpłynęła na mnie głęboko. Moje zainteresowanie było oficjalnie podpalone.
Następnego wieczoru otworzyłem frontowe drzwi domu moich rodziców. Jego niebieska dżinsowa koszula chwyciła moje oko zaledwie kilka sekund przed jego równie niebieskimi oczami.
Zobacz ten post na InstagramieCowboy Tim (nie mylić z moim szwagrem Timem), ja i Ladd. Drugie zdjęcie jest doskonale reprezentujące żebrowanie i dźgnięcie, które dzieje się, gdy nasza trójka jest razem. Ha! Obaj faceci są z przodu i na środku mojego show @foodnetwork jutro rano. Do zobaczenia o 10 ET w da mornin!
Post udostępniony przez Ree Drummonda - Pioneer Woman (@thepioneerwoman) 10 czerwca 2016 o 17:10 PDT
„Cześć”, powiedział z uśmiechem.
Te oczy. Zostały one utrwalone na moim, a moje na jego, przez więcej sekund, niż zwykle na początku pierwszej randki. Moje kolana - które zmieniły się w gumowe opaski tej nocy, kiedy spotkałem go w przypływie nielogicznej żądzy - znów były tak mocne jak gotowane spaghetti.
„Cześć” - odpowiedziałem. Miałam na sobie eleganckie czarne spodnie, fiołkowy sweter z dekoltem w serek i czarne buty z kolcami - w modny sposób byliśmy zabawnie niedopasowani. Wyczułem, że zauważył, jak moje chude obcasy niezgrabnie potykały się o chodnik podjazdu.
Rozmawialiśmy przez całą kolację; jeśli jadłem, nie byłem tego świadomy. Rozmawialiśmy o moim dzieciństwie na polu golfowym, o jego wychowaniu w kraju. O moim dożywotnim zaangażowaniu w balet; o jego pasji do piłki nożnej. O LA i gwiazdach; kowboje i rolnictwo. Pod koniec wieczoru, jadąc pickupem Ford F-250 z kowbojem, wiedziałem, że nie ma innego miejsca na ziemi, w którym chciałbym być.
Zaprowadził mnie do drzwi - tego samego, do którego eskortowali mnie pryszczycy z liceum i różni zalotnicy. Ale tym razem było inaczej. Większy . Czułem to. Zastanawiałem się przez chwilę, czy on też to poczuł.
To wtedy pięta kolca mojego buta została złapana na ceglanym chodniku moich rodziców. W jednej chwili zobaczyłem moje życie i moja duma przechodzi przed moimi oczami, gdy moje ciało ruszyło do przodu. Z pewnością chciałbym ją ugryźć przed Manem Marlboro. Byłem idiotą, dorką, klutzem najwyższej rangi. Chciałam pstryknąć palcami i magicznie skończyć w Chicago, gdzie należałam, ale moje dłonie były zbyt zajęte, rzucając się przed mój tors, mając nadzieję, że zaczepię moje ciało przed upadkiem.
Ale ktoś mnie złapał. Czy to był anioł? W pewien sposób. To był Marlboro Man. Śmiałem się z nerwowego zażenowania. Zachichotał łagodnie. Wciąż trzymał mnie za ramiona, w tym samym silnym, kowbojskim uścisku, którego użył do ratowania mnie chwilę wcześniej. Gdzie były moje kolana? Nie były już częścią mojej anatomii.
Zobacz ten post na InstagramieDokładnie dwadzieścia lat temu tańczyliśmy w naszej recepcji do Johna Michaela Montgomery'ego śpiewającego „I Swear”. Zawsze będę kochał tę piosenkę, ale przede wszystkim linię, która brzmi „... i choć popełnię błędy, nigdy nie złamię ci serca”. Po dwóch dekadach, czworo dzieci, kilka funtów (ha) i kilka wzlotów i upadków, jestem wdzięczny dziś wieczorem, że dotrzymaliśmy obietnicy.
Post udostępniony przez Ree Drummonda - Pioneer Woman (@thepioneerwoman) w dniu 21 września 2016 r. O 20:05 PDT
Zawsze byłam szalona. Od ratowników na basenie po chodzących po polu golfowym, słodcy chłopcy byli po prostu jedną z moich ulubionych rzeczy. W wieku dwudziestu kilku lat spotykałam się praktycznie z każdą kategorią słodkiego chłopca pod słońcem. Z wyjątkiem jednego. Kowboj. Nigdy nawet nie rozmawiałem z kowbojem, nie mówiąc już o znanym osobiście, nie mówiąc już o randce z jednym, iz pewnością, absolutnie, nigdy nie całowałem jednego - do tamtej nocy na ganku moich rodziców, zaledwie kilka tygodni przed tym, jak zostałem ustawiony zacząć moje nowe życie w Chicago. Po uratowaniu mnie przed upadkiem na twarz, ten kowboj, ten zachodni bohater filmowy stojący przede mną, był, z jednym silnym, romantycznym, oszałamiająco doskonałym pocałunkiem, wstawiając kategorię „kowboja” do mojego repertuaru randkowego.
Pocałunek. Pamiętam ten pocałunek do ostatniego tchnienia, pomyślałem sobie . Pamiętam każdy szczegół. Silne, zgrubiałe dłonie chwytające moje ramiona. Piąty cień ocierający się o mój podbródek. Słaby zapach skóry buta w powietrzu. Wykrochmalona dżinsowa koszula na moich dłoniach, które stopniowo znalazły się wokół jego wykończenia rzeźbionej talii ....
Nie wiem, jak długo staliśmy w pierwszym uścisku naszego życia razem. Ale wiem, że kiedy ten pocałunek się skończył, moje życie, jak zawsze sobie wyobrażałem, też się skończyło.
Po prostu jeszcze tego nie wiedziałem.
Magazyn Pioneer Woman jest już dostępny w Walmart.
Fragment „ The Pioneer Woman: Black Heels to Tractor Wheels - Love Story” Ree Drummonda. Copyright © 2011 Ree Drummond. Po uzgodnieniu z Williamem Morrow, odcisk wydawcy HarperCollins.